środa, 4 grudnia 2013

C.S. Lewis "Książę Kaspian"

Po raz drugi przekroczyłam granice cudownej krainy. Ponownie spotkałam się z czwórką rodzeństwa, lwem Aslanem i całą niesamowitą, czarującą gromadą zwierząt, które mówią jak człowiek, myślą jak człowiek, a co najważniejsze - pokazują człowiekowi, co to znaczy przywiązanie do tradycji i swego miejsca w świecie. I mimo iż poprzednią przygodę przeżyłam ponad rok temu, już po kilku stronach drugiej części "Opowieści z Narnii" jak żywo wróciły do mnie wspomnienia tamtych chwil. Żałuję, że tak długo musiałam czekać na spotkanie z bohaterami książki. Dlaczego? Powodów jest sporo...

Piotr, Zuzanna, Edmund i Łucja siedzą na peronie i czekają na pociąg, który zawiezie ich do szkoły. Zaczyna się właśnie semestr jesienny. Od przygody w Narnii mija rok, lecz oni wciąż wracają do niej wspomnieniami. Nagle wszyscy po kolei zaczynają odczuwać dziwne szarpnięcia. Znikają z peronu, by po chwili pojawić się w jakimś dziwnym nieznanym lesie. Moment zastanowienia i... ależ tak, to Narnia! Tylko co oni tu znowu robią...? Wkrótce dowiadują się jaki jest cel ich wizyty. W tej niezwykłej krainie minęło już 1300 lat, zmieniła się więc nie do poznania. Po zamku Ker-Paravel pozostały tylko nieliczne ruiny, okrążone ze wszystkich stron dziką puszczą. Dopiero spotkanie z karłem Zuchonem wyjaśnia całą zawiłą sytuację. Narnię opanowali ludzie - Telmarowie, a prawowity następca tronu - Kaspian, chcący przywrócić panowanie istotom pierwotnie tu mieszkającym, toczy zaciekły bój ze swym wujem Mirazem. Zadaniem czwórki dawnych królów i królowych Narnii jest pomoc Kaspianowi w zwyciężeniu silnego wroga. Tylko w jaki sposób czwórka młodych ludzi ma dokonać tego cudu... Przydałby się Aslan, tylko gdzie on się podziewa i czy jeszcze istnieje...?

Tak pokrótce można by streścić fabułę książki. Nic jednak nie jest w stanie oddać cudownego (prostego lecz bajecznie czarującego) języka, jakim została napisana. S.C. Lewis stworzył niezwykły świat i zapewne znalazł wśród dzieci i młodzieży wielkie uznanie, zwłaszcza poprzez trzymanie czytelnika w ciągłej niepewności i wieczną chęć dowiedzenia się, co stanie się na następnej stronie. Przyznam szczerze, że i mnie zdarzyło się kilka razy oczekiwać w napięciu na przebieg wydarzeń. 

Narnia to barwna i pełna przygód kraina. Warto ją odwiedzić niezależnie od wieku, lecz przede wszystkim zachęcam do tego dzieci oraz młodzież. "Opowieści z Narnii" zdecydowanie sprawiają, że w każdym młodym człowieku rodzi się miłośnik czytania. Ja na pewno polecę tę lekturę swoim dzieciom, do czego serdecznie namawiam też innych rodziców, ciocie i wujków, dziadków i babcie. A kto będąc dorosłym jeszcze nie poznał przygód czwórki rodzeństwa i ich przyjaciół (a do tego grona zaliczam się też ja) niech zrobi to natychmiast! Naprawdę warto!

C.S. Lewis - "Podróż 'Wędrowca do Świtu'"

W trzeciej części przygód w magicznej krainie Narnii bierze udział tylko dwoje spośród czwórki rodzeństwa Pevensie - Łucja i Edmund (zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią lwa Aslana w poprzedniej części). Dołącza do nich niesforny kuzyn, Eustachy Klarencjusz Scrubb. Och, co to za kuzyn! "Eustachy Klarencjusz lubił zwierzęta, zwłaszcza żuki, jeśli były martwe i przybite szpilkami do kartonu. Lubił książki, jeśli tylko były pełne tak zwanych informacji oraz zdjęć zbiorników na zboże albo tłustych, zagranicznych dzieci uczących się we wzorcowych szkołach. (...) Lubił (...) przewodzić i pastwić się nad innymi, a chociaż był tylko małym, słabowitym chłopcem (...) wiedział, że jest wiele sposobów dokuczania ludziom, jeśli się jest w swoim własnym domu, a oni są tylko gośćmi."* Tak opisuje Eustachego narrator. Takie też zdanie mają na ten temat Łucja i Edmund, którzy zostali zmuszeni do spędzenia wakacji w domu, którym rządził ich kuzyn. 

Jak się niebawem okazało, dzieci nie musiały długo czekać na kolejną wyprawę do Narnii, niestety, wraz z nimi znalazł się tam także Eustachy... Ale od początku - jak do tego doszło? Wszystko przez obraz w sypialni Łucji, przedstawiający żaglowiec na wzburzonym morzu. Gdy Łucja dochodzi do wniosku, że statek ten bardzo przypomina jej magiczną krainę, nagle obraz zmienił się z rzeczywistość i dzieci w jednej chwili znalazły się na pokładzie. Spotkały tam Kaspiana, króla Narnii i dowiedziały się, że minęły trzy lata, odkąd ostatnio odwiedzili swoje dawne królestwo. Teraz nowy król wybiera się w podróż poszukiwawczą - chce odnaleźć siedmiu baronów, których wuj Miraz zmusił do udania się statkiem na Wschód. Kaspian marzy jednak o jeszcze jednej rzeczy - odnalezieniu Krainy Aslana, znajdującej się na Końcu Świata. Czy te marzenia się spełnią? Miejmy nadzieję.


Przygód w bród, można by powiedzieć. Jak morze, to i sztorm, burze, wichury. Jak wyprawa, to i dążenie do celu, a przy okazji odkrywanie nowych zdumiewających wysp. A jeśli dołożymy do tego magiczny świat Narnii, to i potwór morski, i niewidzialni ludzie, i czarodziej też się znajdzie.

Czytałam wiele recenzji i opinii wychwalających tę część "Opowieści z Narnii". Mówi się nawet, że to najlepsza część. Niestety nie podzielam tej euforii i chyba nawet wiem dlaczego. Znam winowajcę, a jest nim wydawnictwo PAX. Gdy wzięłam książkę do ręki i dostrzegłam, że jest moją rówieśniczką, poczułam lekką konsternację. Książka to książka - cóż się może zdarzyć... A jednak. Wypowiedzi bohaterów typu "do diabła" (słowa Kaspiana) jakoś w ogóle nie pasowały mi do bajki dla dzieci. Do tego częste literówki. No nie wiem, ale nastawiłam się na nieco inny odbiór. 

Poza tym jednak nie mam żadnych zastrzeżeń. Ilość przygód i ciekawych zwrotów akcji (jak na bajkę dla dzieci) spora, ale porządnie opisana i podawana w odpowiednich dawkach. Daję tej książce solidne 5, ale żałuję, że wybrałam akurat egzemplarz wydawnictwa PAX.