W trzeciej części przygód w
magicznej krainie Narnii bierze udział tylko dwoje spośród czwórki
rodzeństwa Pevensie - Łucja i Edmund (zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią
lwa Aslana w poprzedniej części). Dołącza do nich niesforny kuzyn,
Eustachy Klarencjusz Scrubb. Och, co to za kuzyn! "Eustachy Klarencjusz
lubił zwierzęta, zwłaszcza żuki, jeśli były martwe i przybite szpilkami
do kartonu. Lubił książki, jeśli tylko były pełne tak zwanych informacji
oraz zdjęć zbiorników na zboże albo tłustych, zagranicznych dzieci
uczących się we wzorcowych szkołach. (...) Lubił (...) przewodzić i
pastwić się nad innymi, a chociaż był tylko małym, słabowitym chłopcem
(...) wiedział, że jest wiele sposobów dokuczania ludziom, jeśli się
jest w swoim własnym domu, a oni są tylko gośćmi."* Tak opisuje
Eustachego narrator. Takie też zdanie mają na ten temat Łucja i Edmund,
którzy zostali zmuszeni do spędzenia wakacji w domu, którym rządził ich
kuzyn.
Jak
się niebawem okazało, dzieci nie musiały długo czekać na kolejną
wyprawę do Narnii, niestety, wraz z nimi znalazł się tam także
Eustachy... Ale od początku - jak do tego doszło? Wszystko przez obraz w
sypialni Łucji, przedstawiający żaglowiec na wzburzonym morzu. Gdy
Łucja dochodzi do wniosku, że statek ten bardzo przypomina jej magiczną
krainę, nagle obraz zmienił się z rzeczywistość i dzieci w jednej chwili
znalazły się na pokładzie. Spotkały tam Kaspiana, króla Narnii i
dowiedziały się, że minęły trzy lata, odkąd ostatnio odwiedzili swoje
dawne królestwo. Teraz nowy król wybiera się w podróż poszukiwawczą -
chce odnaleźć siedmiu baronów, których wuj Miraz zmusił do udania się
statkiem na Wschód. Kaspian marzy jednak o jeszcze jednej rzeczy -
odnalezieniu Krainy Aslana, znajdującej się na Końcu Świata. Czy te
marzenia się spełnią? Miejmy nadzieję.
Przygód w bród, można by
powiedzieć. Jak morze, to i sztorm, burze, wichury. Jak wyprawa, to i
dążenie do celu, a przy okazji odkrywanie nowych zdumiewających wysp. A
jeśli dołożymy do tego magiczny świat Narnii, to i potwór morski, i
niewidzialni ludzie, i czarodziej też się znajdzie.
Czytałam
wiele recenzji i opinii wychwalających tę część "Opowieści z Narnii".
Mówi się nawet, że to najlepsza część. Niestety nie podzielam tej
euforii i chyba nawet wiem dlaczego. Znam winowajcę, a jest nim
wydawnictwo PAX. Gdy wzięłam książkę do ręki i dostrzegłam, że jest moją
rówieśniczką, poczułam lekką konsternację. Książka to książka - cóż się
może zdarzyć... A jednak. Wypowiedzi bohaterów typu "do diabła" (słowa
Kaspiana) jakoś w ogóle nie pasowały mi do bajki dla dzieci. Do tego
częste literówki. No nie wiem, ale nastawiłam się na nieco inny odbiór.
Poza
tym jednak nie mam żadnych zastrzeżeń. Ilość przygód i ciekawych
zwrotów akcji (jak na bajkę dla dzieci) spora, ale porządnie opisana i
podawana w odpowiednich dawkach. Daję tej książce solidne 5, ale żałuję,
że wybrałam akurat egzemplarz wydawnictwa PAX.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz