czwartek, 10 lipca 2014

Maria Nurowska "Listy miłości"

Od dłuższego czasu miałam chrapkę na prozę Marii Nurowskiej. Nigdy dotąd nie miałam szansy zapoznać się z jej twórczością, ale z okazji okrągłej rocznicy urodzin, którą pisarka w tym roku obchodziła, postanowiłam przeczytać coś ciekawego. Spośród wielu książek największe ochy i achy widniały przy "Listach miłości". Chwilę się wahałam, nie lubię powieści nawiązujących do II wojny światowej, tu jednak główna akcja miała toczyć się w latach powojennych. Więc zdobyłam ebooka, zasiadłam wygodnie i zanurzyłam się w lekturze...

Nurowska przedstawia nam historię Elżbiety Elsner, żydówki mieszkającej wraz z ojcem (profesorem filologii) w warszawskim getcie. By przeżyć ten ciężki czas piętnastoletnia Elusia musiała przejąć inicjatywę opieki nad domem oraz tatą, niezdolnym do jakiejkolwiek pracy. Pomogła jej w tym współlokatorka Wiola, wprowadzając w profesję prostytutki. Trudne początki wkrótce zamieniają się w obojętność, a zakochany w Elżbiecie niemiecki oficer pomaga jej wydostać się z getta - pragnie ją poślubić i wieść z nią przykładne życie. Śmierć ojca pomaga Elusi podjąć decyzję. Jednak znajdując się poza bramą, kobieta ani myśli udać się do kochanka, wchodzi do pierwszej lepszej kamienicy i puka do nieznanych jej drzwi. Zostaje przyjęta bez słowa, rozpoczyna nowe życie, jako Krystyna Chylińska.

Wkrótce poznaje miłość swego życia- syna właścicielki mieszkania, Andrzeja Korzeckiego. Dzięki niemu i dla niego będzie się starała żyć innym życiem, stać się kimś zupełnie innym. Ukryje przed nim swą przeszłość i swoje pochodzenie - wybranek jej serca jest antysemitą i raczej nic nie zmieni jego postawy. Tylko jak tu żyć obok siebie? W jaki sposób udawać kogoś, kim się nie jest? Co zrobić, by Elżbieta Elsner mogła stać się Krystyną Korzecką nie tylko w oczach innych lecz przede wszystkim swoich? Podwójne życie będzie prześladowało ją dniami i nocami. Wspomnienia, znajomi ludzie z tamtej strony, pożądanie, miłość, przyjaźń i wieczny przerażający lęk będą nieodłącznymi towarzyszami jej życia. Czy kiedykolwiek będzie w stanie to zmienić..?  

Powieść pisana w formie listów, których autorką była główna bohaterka - Elżbieta Elsner/ Krystyna Korzecka, nie wpłynęła pozytywnie na odbiór jej historii. Listy były długie i tak naszpikowane emocjami, że po kilku stronach zmuszałam się do przedzierania się przez wieczny płacz, lęk, wstyd... Za dużo tego, za gęsto. Zmęczyła mnie ta lektura. Dużo seksu, skomplikowane relacje, wciąż nowe problemy. Ani na chwilę życie Elżbiety nie zwalniało tempa. Nie dała mi ani na chwilę odetchnąć, uspokoić się i przemyśleć. I choć historia młodej polskiej żydówki stworzona przez Nurowską jest bardzo ciekawa i wiarygodna, to jednak tylko chwilami powieść porywała mnie i ciekawiła, a potem wracało znużenie.

Jest to proza kobieca i lektura dla kobiet. Panowie pewnie też odnaleźliby tam coś dla siebie. Ja niestety nie gustuję w tej formie narracji i dawkowaniu emocji. I chyba póki co podziękuję pani Nurowskiej za dalszą znajomość. Być może po paru latach sięgnę po jej kolejną książkę - będę wtedy bardziej dojrzała i doświadczona przez życie, może wtedy zrozumiem i polubię..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz