Przeszukując biblioteczne półki w poszukiwaniu ciekawych lektur, natknęłam się na powieści Oates. Niestety większość z nich była tak niesłychanie grubachna, że już, już opuszczały mnie nadzieje, gdy nagle w ostatniej chwili zauważyłam cieniutką książeczkę, powiastkę o wdzięcznym tytule "Bestie". Zawsze byłam zdania, że ilość stron nie idzie w prze z jakością. Tym razem byłam wręcz zaskoczona, jak wiele emocji można zmieścić w tak niewielkiej objętościowo historii. Tragicznej historii, przerażającej historii... Brrr, do tej pory ciarki przechodzą mi po plecach...
"Bestie" to historia opisująca losy młodych studentek w jednym z amerykańskich miasteczek. Miłośniczki poezji zapisują się na bardzo popularne i elitarne warsztaty twórcze, gdzie zdobywają pierwsze szlify poetyckie pod okiem niezwykle charyzmatycznego Andre Harrowa. Mężczyzna nie jest przystojny, lecz charyzma, styl bycia, miłość do poezji, a przede wszystkim żona - rzeźbiarka Dorcas, powodują, że młode dziewczyny zakochują się z nim niemal z miejsca. Tak dzieje się także z główną bohaterką, Gillian, młodą i utalentowaną dziewczyną z pięknymi włosami. Niestety ślepa miłość nie zawsze wiedzie nas odpowiednimi drogami. Tym bardziej, jeśli inni obiekt uczuć perfidnie to wykorzystuje.
Gillian słyszała plotki o tym, że Andre i Dorcas co jakiś czas zapraszają w wielkiej tajemnicy wybrane studentki, nikt jednak nie wiedział do końca po co... Dziewczyna zaczyna też obserwować coraz dziwniejsze zachowania swych koleżanek, współtowarzyszek z akademika i warsztatów twórczych. Mimo to daje się uwieść swemu ukochanemu wykładowcy i zaproszona do domu państwa Harrow pędzi tam co sił. Nie wie jednak co ją tam czeka... A czeka ją sporo atrakcji! A wszystko rozpoczyna się i kończy pożarem...
Przerażająco wciągająca historia. Nie przepadam za thrillerami, za bardzo się boję i wyobraźnia podpowiada mi niestworzone rzeczy, które czasami nawet śnią się po nocach. Zbyt mocno przeżywam takie historie, aby spokojnie po nich zasnąć. Co więc skusiło mnie do sięgnięcia po tę książkę? Nie wiem. Ale jedno jest pewne - musiała to być jakaś siła wyższa, która pozwala odkrywać fascynującą literaturę i niezwykłych autorów. Wierzę głęboko, że nie jest to moje ostatnie spotkanie z Joyce Carol Oates, która zaczarowała mnie swym stylem i przywróciła wiarę w to, że thrillery nie zawsze muszą pozostawać "na żołądku". Polecam "Bestie" wszystkim, bez wyjątku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz