Joanna Szczepkowska, znana większości z nas jako jedna z popularniejszych i barwniejszych, a przy tym kontrowersyjnych aktorek polskich, od czasu do czasu bawi się także formami literackimi. Czasami pisze wiersze, czasami wymyśla historie i opisuje je w powieściach, czasami zaś pisze ciekawe felietony. Książka "Kocham Paula McCartneya" to powieść, którą zaliczyłabym do thrillera psychologicznego, choć większość twierdzi, że to po prostu zwykła "obyczajówka". Skąd te rozbieżności?
Główną bohaterką historii jest Marianna, znana reporterka wojenna, która w wolnym czasie prowadzi w telewizji coś w rodzaju talk show. Z bagażem doświadczeń, samotna, bogata i rozpoznawalna wiedzie w miarę spokojne życie. Właśnie podpisała kontrakt na napisanie wspomnień dotyczących jej porwania i przetrzymywania przez terrorystów w pewnym afrykańskim państwie ogarniętym wojną domową. Zmagania z okrutną przeszłością przerywa przyjaciółka z dawnych lat. Wkrótce okazuje się, że niekoniecznie to, co Marianna przeżyła w Afryce, jest najtragiczniejszym wspomnieniem. To, co do tej pory było fundamentem, oazą spokoju, okazuje się pomyłką, nieporozumieniem, farsą. Zdrada przyjaciółek, niewyjaśnione morderstwo, spotkania z byłymi sąsiadami, powrót do Polski z czasów komuny. A wszystkiemu winna ona - Marianna. Dlaczego? Z powodu brata, o którym każdy słyszał, którego nikt nie widział i którego wszyscy jej zazdrościli. Czy rzeczywiście mieli powody..? Bardzo tajemnicza, pełna grozy powieść, która rozwija się powoli i cały czas trzyma czytelnika w lekkiej niepewności.
Zastanawiam się, skąd autorka zaczerpnęła pomysł, skąd czerpała inspiracje. Dość powiedzieć, że sama fabuła była ciekawa, zaskakująca i trzymająca w napięciu do samego końca. Problem w tym, że sam pomysł nie wystarczy. Trzeba go jeszcze umiejętnie opisać i sprzedać czytelnikowi, nie wolno pozwolić mu zastanawiać się nad tym, że coś tu nie gra. Ja niestety chwilami miałam wrażenie, że sama autorka nieco pogubiła się w gmatwaniu tej historii.
Szczepkowska pisze bardzo poetycko. nadaje zdaniom lekkość i tajemnicę, co niekoniecznie współgrało z ciężką, ponurą i tragiczną historią Marianny. Czasami powieść ta przypominała mi stylowo Małgorzatę Saramonowicz (którą uwielbiam!), choć oczywiście Szczepkowskiej daleko do niej, oj daleko. Mimo wszystko uważam spotkanie z książką "Kocham Paula McCartneya" za dosyć udane i na pewno bardzo nietypowa i zaskakująca historia Marianny pozostanie na długo w mej pamięci. Jeśli lubicie powieści z przeszłością, to polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz