Z okazji 90. urodzin.
Że Paragraf 22 przeczytam, wiedziałam chyba od zawsze. Że mnie zachwyci, też. Ale nie wiedziałam, że tak bardzo.
Zakochałam się w humorze, zakochałam się w autorze, zakochałam się w tych wszystkich żołnierzach.
Jedyny problem miałam z tym, że za późno zorientowałam się, że tej książki nie trzeba czytać na raz. Że to, że czasami trzeba odłożyć, bo po jednym rozdziale człowiek ma dosyć, wcale nie jest wadą. Mnie wciągała, momentami bardzo. (Kończyłam w ogromnym napięciu mając naiwną nadzieję, że uda mi się zdążyć, zanim oni wszyscy umrą; trochę się udało).
Jest do podczytywania i do powrotów. Pewno wielu.
Witamy na pokładzie! Ja niestety nie doczytałam "Paragrafu 22" - nie dałam rady, nie mogłam zdzierżyć tego humoru. Może książka trafiła na zły dla mnie czas, kto wie. Chętnie zmierzyłabym się z nią jeszcze raz, ale za kilka lat...
OdpowiedzUsuń