środa, 13 marca 2013

Biografie Jubilatów - MAKSYM GORKI

Ostatni z marcowych Jubilatów - tajemniczy Maksym Gorki:


Właściwie Aleksiej Maksimowicz Pieszkow, urodził się 28 marca 1868 roku w Niżnym Nowogrodzie (Rosja). Osierocony w bardzo młodym wieku, był wychowywany przez babcię. 

Niewiele wiadomo o jego życiu prywatnym. Gorki był dwukrotnie żonaty. Pierwsza żona Jekaterina Wołżina była korektorką w "Samarskiej Gaziecie", gdzie od 1895 roku pracował też Gorki. Obdarzyła go dwójką dzieci: Maksimem i Katią. Nie rozwodząc się z pierwszą żoną, Gorki poślubił także aktorkę Marię Andrejewnę.  

Przed rewolucją październikową przyjaźnił się z Leninem, jednak samej rewolucji nie popierał - wręcz przeciwnie, pisywał felietony antybolszewickie i podejmował próby wydostania z aresztu kolegów pisarzy. Skłócony z władzami rosyjskimi i chory na gruźlicę, w 1921 roku udał się poza granice kraju - do Niemiec (do 1927) oraz Włoch.

W tym czasie jego twórczość była w Rosji promowana jako wzorzec do naśladowania (realizm socjalistyczny). Władze usilnie starały się, by Gorki powrócił do kraju i poparł ustrój socjalistyczny stworzony przez bolszewików. Po powrocie do kraju pisarz otrzymywał liczne przywileje, jego imieniem nazywano samoloty, fabryki, a także miasta. 

Debiut literacki Gorkiego to rok 1892, jednak dopiero po sześciu latach trzy tomy "Szkiców i opowiadań" przyniosły mu sławę i rozgłos. Pisał powieści, opowiadania, eseje, felietony oraz dramaty. Do najbardziej znanych dzieł Gorkiego zaliczyć można powieść "Matka" opisującą życie robotników w bolszewickiej Rosji. Twórczość prozatorska Maksyma Gorkiego jest zaliczana do realizmu socjalistycznego. Była ona uznawana i pochwalana przez władze rosyjskie, a innych pisarzy zachęcano do naśladowania jego stylu pisarskiego. Stalin korzystał z autorytetu i pozycji Gorkiego. Przy jego pomocy zbudował propagandowy obraz ZSSR.

Pisarz zmarł 18 czerwca 1936 roku w Moskwie, w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach, prawdopodobnie otruty przez agentów NKWD działających z polecenia Stalina. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz