poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Śmierć i jego terminator

Terry Pratchett
Mort (Mort)
tłum. Piotr W. Cholewa
Prószyński i S-ka, 1996

Nawet Śmierć potrzebuje czasem urlopu. Zwłaszcza że słyszał o przyjemnościach spędzania wolnego czasu, czy to na łowieniu ryb, czy podczas tańca, czy nawet upijając się ze smutku z przygodnym barmanem jako obiektem do zwierzeń. Nic dziwnego, że i główny strażnik klepsydr Świata Dysku zapragnął poznać, ile dobrego wyniesie ze spędzenia czasu na czymś innym niż machanie kosą. Aby sobie jednak na to pozwolić, musi zatrudnić kogoś, kto go zastąpi – najmuje więc terminatora, który po krótkim przeszkoleniu podejmuje rolę zastępcy Śmierci.
Mort jest wiejskim nieudacznikiem, niezgrabnym, długonogim nastolatkiem, który niepokoi rodziców swoją nieporadnością. Uznają, że najlepiej oddać go do terminu. Tyle że nikt go nie chce. Oprócz Śmierci. Mistrz i uczeń zaskakująco dobrze się dogadują. Do czasu, gdy okazuje się, że Mort, otrzymawszy standardowe zadanie oddzielenia duszy od ciała, zlitował się nad młodością i urodą księżniczki ocalając jej życie. I tym samym zachwiał osnową istnienia. Konieczne staje się podjęcie działań zmierzających do ratowania świata przed groźnymi konsekwencjami samowoli Morta. To element klasycznej baśni o uczniu czarnoksiężnika. Młody terminator uczy się pilnie, przejmując nawet sposób zachowania od mistrza, ale lekkomyślnie nie umie przewidzieć konsekwencji swoich czynów. Jest jednak na tyle odpowiedzialny, by spróbować naprawić to, co zepsuł.


Więcej na blogu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz